Jest to mój pierwszy post na tym forum, ale - jak to pewnie zazwyczaj bywa - śledzę je już od pewnego czasu.
Jakieś 20 lat temu miałem krótki epizod z fajką, i z tego co pamiętam, zaliczyłem jedynie Amphorę. Szybko to porzuciłem, palił mnie język, miałem zgagę, itp. Ale pozostało mi wspomnienie wyciszenia, ktore dawało mi palenie fajki (mimo problemów technicznych).
I postanowiłem powrócić do tego hobby.
Po dlugiej lekturze tego forum i forów obcojęzycznych, zdecydowałem się na początek na zakup 3 fajek kukurydzianych w, jak się domyślam, zaprzyjaźnionym sklepie fajkowo.pl.
Do tego zdecydowałem się kupić 4 tytonie, wszystkie to aromaty, licząc, jak każdy początkujący, że próg wejścia będzie niższy i łatwiej będzie się wciągnąć.
Zdecydowałem się na:
1) Gawith Hoggarth American Blackcherry
2) Gawith Hoggarth Coffee Caramel
3) W.O. Larsen Belle Epoque
4) Holger Danske Magic Vanilla.
I teraz moja ogromna prośba o wyrozumiałość, bo wiem, że podobne pytania były już wielokrotnie zadawane na tym forum. Mianowicie, nie czuję absolutine żadnej różnicy między tymi tytoniami. Nie są one dla mnie nieprzyjemne, wręcz odwrotnie, ale smakują po prostu tytoniem. I teraz mam pytanie - czy rzeczywiście jest tak, że na każdego, z czasem przychodzi to czucie? Na razie mam za sobą dopiero kilkanaście paleń, na szczęście bez wielkiej walki o techniczną stronę palenia.
Ale smaku brak.
Może jest to też kwestia tego, że jakiś rok temu przerzuciłem się z normalnych papierosów na e-papierosy - jak wiadomo liquidy są mocno aromatyzowane - można kupić calą paletę silnie pachnących i smakujących aromatów. I może to w jakiś sposób powoduje, że teraz muszę 'zapodać' sobie naprawdę zdecydowany aromat, żeby go poczuć?
Jak czytam niektóre wypowiedzi, jak to artomaty lepią się od słodyczy, jak uderza smak przeperfumowanych owoców, to mnie żałość bierze - jakże ja bym chciał to poczuć.
I teraz mam główne pytanie - czy smaki się pojawią, ponieważ organizm przyzyczaja się do smaku tytoniu (nazwałbym wyczuwaniem smaków bezwględnym) - czyli powinieniem konsekwentnie palić 1 lub 2 tytonie, żeby zacząć czuć ich smak, czy też powinieniem opalić jak najwięcej rodzajów tytoni, żeby organizm nauczył się wyłapywać różnice poprzez prównanie (wyczuwanie względne).
Palę codziennie, w weekendy kilka razy. Sprawia mi to coraz większą przyjemność, ale nie wiem ile trzeba czekać, żeby nastąpiła ta epifania


I jeszcze ostanie pytanie - czy może są w Krakowie jakieś spotkania fajczarzy, chętnie bym spotkał się z kimś doświadczonym i posłuchał rad.
Uff, strasznie długi ten post, ale będę bardzo wdzięczny za pomoc.
Pozdrawiam wszystkich
Kacper