Jak to z tym gaśnięciem w końcu tak na prawdę jest ?
Moderator: Moderatorzy
-
- Fajczarz Weteran
- Posty: 976
- Rejestracja: 07 lutego 2006, 15:42 - wt
- Lokalizacja: Świecie Kuj-Pom
Jak to z tym gaśnięciem w końcu tak na prawdę jest ?
Szanowni fajczarze i Ci bardziej doświadczeni, i Ci młodsi stażem. Powiedzcie mi i inym szczerze jak to jest. Ile razy fajeczka średnio gaśnie wam podczas palenia. Bo mnie się zdaża, że podczas palenia (ok 40 - 50 minut) fajeczka potrafi mi zgasnąć jakieś 3-4, a nawet z 5 razy i więcej. Może jakieś błędy popełniam, choć staram się ubijać tytoń warstwowo i spiralnie, efekty są dość mocno zróżnicowane. Raz pali się niemal bezobsługowo, a innym razem kołeczkiem ratuje się co chwila a i tak przygasa. Stażu wielkiego nie mam więc poradzcie i powiedzcie jak to u was tak na prawdę jest. Mitomanom w tym watku dziękuję.
Ostatnio zmieniony 13 maja 2006, 14:31 - sob przez Hobbit, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawdziwi twardziele nie jedzą miodu. Prawdziwi twardziele żują pszczoły. 

-
- Fajczarz
- Posty: 235
- Rejestracja: 23 grudnia 2005, 21:11 - pt
- Lokalizacja: Przemyśl
mnie to sie prosze o to nie pytac... uffff szkoda gadac 
zawsze mam w domq zapas zapalek
no a na poczatku to juz wogle mialem cyrki (odbilo sie to echem po forum)
ale widze poprawe i jak osiagne staz 25 lat palenia to bede mogl spokojnie sobie pykac i np. czytac ksiazke... gdy ostatnio probowalem tego dokonac to sie tak wscieklem...ujjj nici bylo i z palenia i czytania. Teraz to juz tylko pale

zawsze mam w domq zapas zapalek

no a na poczatku to juz wogle mialem cyrki (odbilo sie to echem po forum)
ale widze poprawe i jak osiagne staz 25 lat palenia to bede mogl spokojnie sobie pykac i np. czytac ksiazke... gdy ostatnio probowalem tego dokonac to sie tak wscieklem...ujjj nici bylo i z palenia i czytania. Teraz to juz tylko pale

Bum tralalala wciagam gleboko ....
Myślę że wraz ze stażem i doświadczeniem przestaniesz zwracać uwagę na tak mało istotne żeczy jak przygasanie fajki...
Zgasła? ...To trzeba zapalić!
Jeśli zaś chodzi o moje ulubione zajęcie, jakim jest dobra lektura przy fajeczce, to mam tylko jedną radę:
Koncentruj się na treści, a nie na formie.
Zgasła? ...To trzeba zapalić!
Jeśli zaś chodzi o moje ulubione zajęcie, jakim jest dobra lektura przy fajeczce, to mam tylko jedną radę:
Koncentruj się na treści, a nie na formie.
...navigare necesse est, vivere non est necesse...
Fajka nie zgaśnie tylko temu co jej wcale nie zapali.
A jak często gaśnie? Różnie bywa. Faktycznie, zależność jest mniej więcej taka, że im kto ma większą wprawę w paleniu tym rzadziej będzie gasło.
Ale jak podkreśliłem - różnie bywa. Szczególnie z tytoniem nowo poznawanym lub nawet znanym, ale akurat nowootwartym.
Kilka lat temu, gdy po raz pierwszy spotkałem się z Cinkiem w Peronie 6 przy face, pierwsza fajka zgasła mi chyba z 15 razy. Druga była ok, ale pierwsza
Czemu gasło? Otóż kupiłem sobie po drodze do Peronu nową saszetkę Staropolskiego nr 1. Tytoń ten był mi już znany, ale... po otwarciu saszetki okazał się być mokry jak szmata. Przesuszyłem go troche i postanowiłem zapalić. To był błąd. Gasło bez przerwy. Drugą fajeczkę nabiłem "Plumcake" . Tytoń był dobrze przygotowany do palenia i już nie gasło.

A jak często gaśnie? Różnie bywa. Faktycznie, zależność jest mniej więcej taka, że im kto ma większą wprawę w paleniu tym rzadziej będzie gasło.
Ale jak podkreśliłem - różnie bywa. Szczególnie z tytoniem nowo poznawanym lub nawet znanym, ale akurat nowootwartym.
Kilka lat temu, gdy po raz pierwszy spotkałem się z Cinkiem w Peronie 6 przy face, pierwsza fajka zgasła mi chyba z 15 razy. Druga była ok, ale pierwsza

Czemu gasło? Otóż kupiłem sobie po drodze do Peronu nową saszetkę Staropolskiego nr 1. Tytoń ten był mi już znany, ale... po otwarciu saszetki okazał się być mokry jak szmata. Przesuszyłem go troche i postanowiłem zapalić. To był błąd. Gasło bez przerwy. Drugą fajeczkę nabiłem "Plumcake" . Tytoń był dobrze przygotowany do palenia i już nie gasło.
-
- Fajczarz Weteran
- Posty: 976
- Rejestracja: 07 lutego 2006, 15:42 - wt
- Lokalizacja: Świecie Kuj-Pom
Zgadzam się z Wami. Nie chodziło mi o to żeby obalać jakiś wielki mit w tym wątku, bo chyba każemu fajeczka czasem zgaśnie, no a jak zgaśnie to jak Voit wcześniej powiedział trzeba odpalić i gra. Zadając tytułowe pytanie kierowała mna czysta ciekawość. I widzę że nie jestem sam w moich zmaganiach z żarem
Ale napiszę jeszcze jedno moje spostrzezenie. Kiedy człowiek za bardzo się skupia na samej czyności palenia (przybijanie, mieszanie kołeczkiem, usuwanie popiołu itd), często fajka potrafi zrobić nam psikusa i gasnąć. Natomiast już kilkunastokrotnie zdarzyło mi się spalić fajeczkę niemal bezobsługowo (1 - max 2 przygasnięcia) na 50 minut pykania. Niemal zawsze byłem wtedy czymś zajęty, ogladałem film, czytałem czy po prostu mocno się zamyśliłem. To chyba jednak kwestia podejścia do fajki, a fajka traktowana nerwowo (co zupełnie odbiega od istoty i założenia pykania), będzie gasła częściej.

Ale napiszę jeszcze jedno moje spostrzezenie. Kiedy człowiek za bardzo się skupia na samej czyności palenia (przybijanie, mieszanie kołeczkiem, usuwanie popiołu itd), często fajka potrafi zrobić nam psikusa i gasnąć. Natomiast już kilkunastokrotnie zdarzyło mi się spalić fajeczkę niemal bezobsługowo (1 - max 2 przygasnięcia) na 50 minut pykania. Niemal zawsze byłem wtedy czymś zajęty, ogladałem film, czytałem czy po prostu mocno się zamyśliłem. To chyba jednak kwestia podejścia do fajki, a fajka traktowana nerwowo (co zupełnie odbiega od istoty i założenia pykania), będzie gasła częściej.
Prawdziwi twardziele nie jedzą miodu. Prawdziwi twardziele żują pszczoły. 

Ja tez, chociaz staz mam niedlugi, zauwazylem dokladnie to samo. Najlepiej mi sie pali jesli nie skupiam sie na samej czynnosci palenia. Najlepsze palenia mialem te, ktore byly mimochodem, podczas pracy przy kompie, ciekawej rozmowy, ogladania filmu itp. Jesli skupialem sie na samej czynnosci palenia, starajac sie dobrze kontrolowac sam proces to czesto przedobrzalem... Wydaje mi sie, ze jesli fajka jest tlem dla sytuacji, a nie jej sednem oraz jesli palenie jest spokojne i w naturalny sposob zgrane z ... oddychaniem, to fajka pali sie o niebo lepiej i stabilniej :) Zakladajac oczywiscie, ze fajka jest ok, ze jest dobrze nabita, tyton o odpowiedniej wilgotnosci itd.Hobbit pisze:Kiedy człowiek za bardzo się skupia na samej czyności palenia (przybijanie, mieszanie kołeczkiem, usuwanie popiołu itd), często fajka potrafi zrobić nam psikusa i gasnąć.
pozdrawiam,
konradus
konradus
-
- Fajczarz Weteran
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 października 2005, 16:16 - ndz
- Lokalizacja: Poznań
nie lepiej używac zapalniczki? 
mi gaśnie - a jak. ale przestałem się tym przejmować i zamiast skupiać się na technice palenia, skupiam się na czerpaniu z palenia przyjemności. także nawet nie liczę ile razy zgaśnie - i to jest dobra metoda - choć nie powiem doświadczenia przybywa i wnioski wyciągam. z czasem będzie coraz lepiej tego jestem pewien


mi gaśnie - a jak. ale przestałem się tym przejmować i zamiast skupiać się na technice palenia, skupiam się na czerpaniu z palenia przyjemności. także nawet nie liczę ile razy zgaśnie - i to jest dobra metoda - choć nie powiem doświadczenia przybywa i wnioski wyciągam. z czasem będzie coraz lepiej tego jestem pewien




Z pewną satysfakcją przeczytałem poprzednie wypowiedzi, bo też zacząłem wpadać w swego rodzaju kompleksy. Zwłaszcza, że paląc ten sam tytoń w tej samej fajce raz wychodziło dobrze, a następnego dnia co chwilę gasło. Z reguły jednak odnotowuję 1 zgaśnięcie mniej więcej w połowie palenia. Zauważyłem też "problem" zbytniego zajmowania się samym paleniem i przedobrzaniem , które prowadziło do częstszego wygaszania niż przy paleniu "na luziku".
Wczoraj wyczytałem u Pana Turka, że walka o to, żeby fajka nie gasła jest przesądem. Napisał, że nie jest to żadną ujmą dla fajczarza i jak kilka postów wyżej trzeba po prostu jeszcze raz zapalić
.
Wczoraj wyczytałem u Pana Turka, że walka o to, żeby fajka nie gasła jest przesądem. Napisał, że nie jest to żadną ujmą dla fajczarza i jak kilka postów wyżej trzeba po prostu jeszcze raz zapalić

Z fajką tak bywa, że im bardziej jej pilnujesz, tym więcej figli płata. Oczywiście, gaśnięciem nie należy się przejmować. U początków palenia fajki, nie potrafiłem nawet myśleć o czymś innym, niż kontrolowanie żaru. Wtedy wypalenie pełnej fajki zajmowało mi 30 min i ok. 15 zapałek
Teraz w zależności od wielkości fajki i ilości tytoniu palę od 50-100 min i zużywam 1-3 zapałek. Zauważyłem, że częściej przygasają fajki z mniejszym cybuchem, ale to też zależy od tytoniu, który się w nich pali. Do aromatów mam 3 fajki i w każda inaczej się zachowuje. Czasem mam wrażenie, że, fajka lubi jakąś konkretną mieszankę i wtedy własnie ten tytoń w niej palę. Bywa też, że tytoń, który wspaniale pali się w jednej fajce, w drugiej gaśnie i smakuje, jakby się fajka wściekła
Trzeba szukać harmonii, tak by fajczarz, fajka i tytoń stanowiły jedność.[/list]


-
- Początkujący
- Posty: 9
- Rejestracja: 19 sierpnia 2006, 15:07 - sob
Ile razy??
Ile razy wam gasnie fajka w ciagu wypalenia jej calej??
-
- Początkujący
- Posty: 9
- Rejestracja: 19 sierpnia 2006, 15:07 - sob
Kolego "Palaczu wyborny":
Było o tym już tak wiele razy, że niecelowe jest zakładanie nowego tematu - a już szczgólnie w niewłaściwym dziale. Wystarczy wpisać do wyszukiwarki słowo "gaśnie" i okaże się, że było i to wiele razy. Twój post zostanie doklejony do podanego tematu. Na przyszłość przy tak prostych pytaniach rekomenduję użycie wyszukiwarki jako czynnośc mało pracochłonną i całkiem bezbolesną.
Było o tym już tak wiele razy, że niecelowe jest zakładanie nowego tematu - a już szczgólnie w niewłaściwym dziale. Wystarczy wpisać do wyszukiwarki słowo "gaśnie" i okaże się, że było i to wiele razy. Twój post zostanie doklejony do podanego tematu. Na przyszłość przy tak prostych pytaniach rekomenduję użycie wyszukiwarki jako czynnośc mało pracochłonną i całkiem bezbolesną.