Witam
Moim ulubionym kształtem zawsze był Bent... Z czasem jednak gust ewoluuje i staje się bardziej (mam nadzieję wyrafinowany)...
Odkryłem ostatnio u siebie tendencję do kojarzenia kształtu fajki od pory dnia i tytoniu
Na poranek - niewielki Billard (akurat jutro taką niedrogą, ale ładnie wykończoną gruszeczkę z B&B kupuję... Skusił mnie głównie idealny nawiert przewodu dymowego rzadko tak dobrze trafiony w niedrogich gruszkach i staranne wykończenie

)
Rano w tym Billardzie obowiązkowo czysta Virginia - klasyka, "angielski snobizm" i tytoń o nazwie byłej kolonii Chesapeake pozwala na początek dnia poczuć się jak obywatel Imperium - pewnie i spokojnie, "igiełki" Virginii dobrze budzą, a jej lekko owocowy posmak nastraja optymizmem i lekkością...
Po południu - Prince nabity jakąś przyjemną mieszanką Virginii i Burley'a z jak najmniejszą ilością Cavendisha (na przykład kontrowersyjny Alsbo Gold, który czasem lubię - napełnia ciepłem i optymizmem i mimo (a może właśnie dzięki) niezbyt złożonej linii zapachowo smakowej pozwala sie poczuć jak pod palemką w Afryce
Wieczorem - koniecznie solidnie wygięty Bent Apple lub Bent Army. (Przez głow ostatnio nieśmiało przemyka Oom Paul). W nim oczywiście coś z większą zawartością czarnego Cavendisha, cięższego, słodszego, z intrygującą nutką - mieszanka niełatwa do odkrycia, potrafiąca zaskoczyć czymś nawet po wielu paleniach...
Ale się rozmarzyłem w tym temacie
Churchwarden pasuje IMHO do eleganckiej kobiety, zdecydowanie zaś nie podoba mi się (i to w żadnej z oglądanych przeze mnie wariacji) Dublin
Ale to chyba zrozumiałe - jako poranny Brytyjczyk mam widocznie podświadomą niechęć do sprawiającej kłopoty Irlandii
