wizerunek fajczarza
Moderator: Moderatorzy
Nie lubie palić publicznie....
jak pale outdoor to zawsze sam w zacisznym miejscu. Ale to skrępowanie chyba przez wiek. Za to jak jestem sam to czuje jakby fajka była moja integralną częścią
jak pale outdoor to zawsze sam w zacisznym miejscu. Ale to skrępowanie chyba przez wiek. Za to jak jestem sam to czuje jakby fajka była moja integralną częścią

"Fajka jest fontanną kontemplacji, źródłem przyjemności, towarzyszem mędrca; a człowiek, który ją pali myśli jak filozof i postępuje jak Samarytanin" --- Edward George Bulwer-Lytton.
GG-20 84 929
GG-20 84 929
-
- Fajczarz Weteran
- Posty: 976
- Rejestracja: 07 lutego 2006, 15:42 - wt
- Lokalizacja: Świecie Kuj-Pom
Wczoraj jadąc do pracy zmuszony byłem jak to często bywa przepuścić na skrzyzowaniu jadącch drogą z pierwszeństwem. Patrzę w bok... zobaczyłem dziadzie z wielką długą brodą, w wymiętym stroju z wózkiem złomu. Gościu pykał sobie najspokojniej w świecie fajeczkę, pchał wózek i pomimo losu (na pierwszy rzut oka nie oceniając nikogo) kloszarda wydawał się zadowolony z życia. Pomyslałem sobie... cholera... dwa światy a jednak coś wspólnego - fajka.
Prawdziwi twardziele nie jedzą miodu. Prawdziwi twardziele żują pszczoły. 

No niestety jest tak jak wielu z kolegów powyżej już powiedziało - to, że gówniarz mający 10 lat pali papierosy, afiszując się z tym nie budzi negatywnego zainteresowania (chociaż oczywiście są wyjątki), natomiast osoba młoda z fajką wzbudza podejrzenia. Mogę to potwierdzić na moim przykładzie - 4 lata temu, kiedy zaczynałem przygodę z fajką, miałem 20 lat, aczkolwiek wyglądałem dużo młodziej, stojąc sobie na przystanku czułem się jak małpa w zoo - oczy wszystkich były zwrócone na mnie, co by było całkiem przyjemne, gdyby nie te szeptanie ludzi. Jeden facet, chyba młodszy ode mnie, był na tyle bezczelny, że podszedł do mnie i powiedział "Byś się wstydził", strasznie zniesmaczony jego zachowaniem, wyjąłem mu z ust peta i przygasiłem go stopą, kwitując wszystko cytatem tegoż pana. O dziwo po tej manifestacji mojego sfrustrowania szeptanie się skończyło, a ludzie zaczęli się do mnie uśmiechać. Na szczęście to jedyny taki przypadek w moim życiu. Jednak wzbudziło to niestety moje obawy o to, że fajka zaczyna być nieprawidłowo postrzegana. Najważniejsze jest to, żeby się nie zrażać, a obowiązkiem fajczarza powinno być bronienie dobrego imienia fajki.
Spotkamy się u studni i będziemy znów tacy młodzi
Nasze żony będą piękne
Nam wódka nie będzie szkodzić
Nasze żony będą piękne
Nam wódka nie będzie szkodzić

- maciej_faja
- Moderator
- Posty: 1941
- Rejestracja: 08 października 2007, 20:27 - pn
- Lokalizacja: Sobótka k/Ostrowa Wlkp
Wizerunek fajczarza ewoluuje wraz nim samym (nie ten stereotypowy, lecz ten który ludziska widzą na codzień).
Oto wizerunek mój osobisty:
Niektórzy koledzy pisali o długich włosach i o zaroście, proszę bardzo pierwsze dwa zdjęcia to tak jakoś około rok (może 9 miesięcy) przed rozpoczęciem trwającej już ponad 19 lat przygody z fajką:


Trzecie zdjęcie to kilka dni po rozpoczęciu przygody fajczarskiej na poligonie (miałem już wtedy kulpinkę nr107 ale ponieważ nie była jeszcze dobrze opalona ojciec sprezentował mi swoją fajkę - palił fajkę raz na pół roku).

A to zdjęcie pokazuje już powoli zapuszczanego wąsa (czas wolny w ciemni batalionowej) i tę sama co poprzednio fajkę.

Jak wyglądam teraz, widać po lewej stronie. Jest wąs, jest broda, tylko na głowie niewiele zostało.
Z czasem, gdy posiwieję, będę pewnie odpowiadał stereotypowi!
Oto wizerunek mój osobisty:
Niektórzy koledzy pisali o długich włosach i o zaroście, proszę bardzo pierwsze dwa zdjęcia to tak jakoś około rok (może 9 miesięcy) przed rozpoczęciem trwającej już ponad 19 lat przygody z fajką:


Trzecie zdjęcie to kilka dni po rozpoczęciu przygody fajczarskiej na poligonie (miałem już wtedy kulpinkę nr107 ale ponieważ nie była jeszcze dobrze opalona ojciec sprezentował mi swoją fajkę - palił fajkę raz na pół roku).

A to zdjęcie pokazuje już powoli zapuszczanego wąsa (czas wolny w ciemni batalionowej) i tę sama co poprzednio fajkę.

Jak wyglądam teraz, widać po lewej stronie. Jest wąs, jest broda, tylko na głowie niewiele zostało.
Z czasem, gdy posiwieję, będę pewnie odpowiadał stereotypowi!
Kurcze, strasznie mi kogoś przypominasz, tylko nie umiem skojarzyć kogo... W każdym bądź razie teraz wyglądasz na typowego fajczarza, szczerze mówiąc gdyby ktoś pokazał mi twoje zdjęcie i zapytał co mi się z tobą kojarzy to bym odpowiedział, że fajka 

Spotkamy się u studni i będziemy znów tacy młodzi
Nasze żony będą piękne
Nam wódka nie będzie szkodzić
Nasze żony będą piękne
Nam wódka nie będzie szkodzić

- maciej_faja
- Moderator
- Posty: 1941
- Rejestracja: 08 października 2007, 20:27 - pn
- Lokalizacja: Sobótka k/Ostrowa Wlkp
- almik
- Fajkowy Dyskutant
- Posty: 127
- Rejestracja: 08 października 2004, 07:09 - pt
- Lokalizacja: Zgorzelec
Chodziło mi o taki, powiedzmy, zewnętrzny wizerunek. Choć osobiście lubię popalać fajeczkę i słuchać dobrego rocka lat siedemdziesiątych i wczesnych osiemdziesiątych. Oczywiście blues, jazz. No cóż, jeżeli chodzi o muzyke poważną, to nie jestem jej dobrym znawcą
, ale lubię sobie posłuchać Mozarta, Vivaldiego (głównie nieśmiertelne"Cztery pory roku").

Niech nam fajka pomyślności nigdy nie zagaśnie (BLF).
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 18 grudnia 2007, 20:19 - wt
- Lokalizacja: Kraków
Jak zostało powiedziane: ludzie w Krakowie nie dziwią sie zbytno fajczarzowi. Muszę jednak powiedzieć że reakcje ludzi których mijam na ulicy są ciekawe, często zostawiają ich za sobą słysząc ciekawe uwagi...
Tu warto dodać ze chodze w długim czarnym płaszczu , kapeluszu i bardzo często z parasolem w ręku... dodając do tego fajkę możecie sobie wyobrazić reakcje ludzi kiedy orientująsie ze nie jestem starszym panem, ani prfesorem uczelni tylko zwykłym przeciętnym 20 letnim studentem...
he he
Pozdro dla fajczanych podróżników! keep smoking!
Tu warto dodać ze chodze w długim czarnym płaszczu , kapeluszu i bardzo często z parasolem w ręku... dodając do tego fajkę możecie sobie wyobrazić reakcje ludzi kiedy orientująsie ze nie jestem starszym panem, ani prfesorem uczelni tylko zwykłym przeciętnym 20 letnim studentem...
he he
Pozdro dla fajczanych podróżników! keep smoking!
-
- Początkujący
- Posty: 9
- Rejestracja: 12 grudnia 2007, 12:47 - śr
- Lokalizacja: Poznań (Wlkp.)
Ja najczęściej palę fajkę w domu, lub w parku - niewielu jest tam ludzi.
Gdy jednak przespacerowałem się z fajką po osiedlu ludzie dziwnie się przyglądali... zwłaszcza młodzi z ogoloną głową
Z ich reakcji wiedziałem co myślą - że pewnie palę jakieś ziółko. Gdy jednak przeszedłem się Starym Rynkiem w Poznaniu ludzie nie zwracali na mnie takiej uwagi.
Osobiście uważam, że spacerując z fajką po mieście lepiej jest być ubranym elegancko - tak przynajmniej lepiej się czuję. Może z czasem ten dyskomfort psychiczny zniknie...
Co do wieku zauważam, że fajką fascynuje się coraz więcej ludzi młodych (w tym ja) ale takich, którzy nie lubią bylejactwa i przeciętności, tak coraz bardziej obecnych w naszych czasach.
Gdy jednak przespacerowałem się z fajką po osiedlu ludzie dziwnie się przyglądali... zwłaszcza młodzi z ogoloną głową

Osobiście uważam, że spacerując z fajką po mieście lepiej jest być ubranym elegancko - tak przynajmniej lepiej się czuję. Może z czasem ten dyskomfort psychiczny zniknie...
Co do wieku zauważam, że fajką fascynuje się coraz więcej ludzi młodych (w tym ja) ale takich, którzy nie lubią bylejactwa i przeciętności, tak coraz bardziej obecnych w naszych czasach.
-
- Fajczarz Weteran
- Posty: 2479
- Rejestracja: 19 stycznia 2008, 20:28 - sob
- Lokalizacja: Blanki-Warszawa-Wołomin
- Kontakt:
Re: wizerunek fajczarza
Trochę odświeżam wątki kolejno- tam gdzie warto zbierać informację o fajecznej wiarze.
To że paliłem w technikum nikogo nie dziwiło- wiecznie zarośnięty ubrany lekko z traperska w australijskim kapeluszu, plotki o moich zaprzęgowych psach krążące po szkole- a osobą rozpoznawalną byłem z wielu przyczyn... jakoś fajka wpisywała się w wyobrażenie kolegów o mnie.
Na ulicy dzięki fajce zdarzało się poznać ludzi naprawdę niezwykłych- od psychopatów ganiających z mieczami pod Grunwaldem po ludzi którzy zjeździli cały świat dając dupy za heroinę... zaczepiali mnie z różnych przyczyn, a to prosząc o szczyptę tytoniu- nie rzadko do skrętów z byleczego byle coś było, a to tak co by pogadać, czasem nie z powodu fajki a sowiego skrzydła na kapeluszu ale kiedy człowiek przysiadł na pieńku, wyją fajkę i snuł opowieść skąd to skrzydło się wzięło dym podnosił rangę opowieści.
Kiedy miałem okazję wyjeżdżać na tak zwane badania terenowe UW na Kurpie palenie fajki podczas rozmów z ludźmi dawało same pozytywne skutki, a to zaczynali wspominać jak to stryj przyjeżdżał i pykał fajkę na ławce przy drodze- a stąd już naprawdę nie daleko do ich obecnych wyobrażeń religijnych, a to stary rzeźbiarz wyciągał swoją banalnie prostą wydłubaną z gruszy fajeczkę o nieomal słomkowym cybuchu i prosił o szczyptę tytoniu... Z antropologicznego punktu widzenia same pozytywne skutki.
Na zawodach psich zaprzęgów fajczarze się zdarzali więc nikomu nie przeszkadza, nikogo specjalnie nie interesuje człowiek pykający sobie w kącie.
Na ulicach wśród ludzi młodych zauważyłem trzy typy reakcji:
- albo mają to głęboko gdzieś
- albo wybuchają śmiechem- sami w zasadzie nie wiedząc dla czego- o ile w przypadku nastolatek "chichrających" się uroczo jest to wręcz miłe o tyle kiedy człowiek idący z naprzeciwka ekspresyjnie wybucha Ci śmiechem w twarz jest już mniej przyjemne... dziś raczej mi się to nie zdarza- urosła broda, spojrzenie do reszty zdziczało
- już za plecami, słyszę nie rzadko komentarze ile by to "stafu" się do środka zmieściło...
Co do samych fajczarzy nie spotkało mnie nigdy nic pozytywnego z ich strony- przelotne spojrzenia, głębszy wdech co by ocenić co ćmi ten facet na przeciwko i z pochyloną głową dalsza kontemplucja(sic) własnych spraw, w Warszawie w okolicach centrum nie trudno o takie spotkanie. Zawsze wydaje mi się kiedy spotkam starszego fajczarza (50-60 i więcej lat) że uważa palenie fajki przez młodą osobę za swojego rodzaju profanację, osoby młodsze zaś (18-20 lat albo nie mają chęci albo nie mają potrzeby zagadywać)
To że paliłem w technikum nikogo nie dziwiło- wiecznie zarośnięty ubrany lekko z traperska w australijskim kapeluszu, plotki o moich zaprzęgowych psach krążące po szkole- a osobą rozpoznawalną byłem z wielu przyczyn... jakoś fajka wpisywała się w wyobrażenie kolegów o mnie.
Na ulicy dzięki fajce zdarzało się poznać ludzi naprawdę niezwykłych- od psychopatów ganiających z mieczami pod Grunwaldem po ludzi którzy zjeździli cały świat dając dupy za heroinę... zaczepiali mnie z różnych przyczyn, a to prosząc o szczyptę tytoniu- nie rzadko do skrętów z byleczego byle coś było, a to tak co by pogadać, czasem nie z powodu fajki a sowiego skrzydła na kapeluszu ale kiedy człowiek przysiadł na pieńku, wyją fajkę i snuł opowieść skąd to skrzydło się wzięło dym podnosił rangę opowieści.
Kiedy miałem okazję wyjeżdżać na tak zwane badania terenowe UW na Kurpie palenie fajki podczas rozmów z ludźmi dawało same pozytywne skutki, a to zaczynali wspominać jak to stryj przyjeżdżał i pykał fajkę na ławce przy drodze- a stąd już naprawdę nie daleko do ich obecnych wyobrażeń religijnych, a to stary rzeźbiarz wyciągał swoją banalnie prostą wydłubaną z gruszy fajeczkę o nieomal słomkowym cybuchu i prosił o szczyptę tytoniu... Z antropologicznego punktu widzenia same pozytywne skutki.
Na zawodach psich zaprzęgów fajczarze się zdarzali więc nikomu nie przeszkadza, nikogo specjalnie nie interesuje człowiek pykający sobie w kącie.
Na ulicach wśród ludzi młodych zauważyłem trzy typy reakcji:
- albo mają to głęboko gdzieś
- albo wybuchają śmiechem- sami w zasadzie nie wiedząc dla czego- o ile w przypadku nastolatek "chichrających" się uroczo jest to wręcz miłe o tyle kiedy człowiek idący z naprzeciwka ekspresyjnie wybucha Ci śmiechem w twarz jest już mniej przyjemne... dziś raczej mi się to nie zdarza- urosła broda, spojrzenie do reszty zdziczało

- już za plecami, słyszę nie rzadko komentarze ile by to "stafu" się do środka zmieściło...
Co do samych fajczarzy nie spotkało mnie nigdy nic pozytywnego z ich strony- przelotne spojrzenia, głębszy wdech co by ocenić co ćmi ten facet na przeciwko i z pochyloną głową dalsza kontemplucja(sic) własnych spraw, w Warszawie w okolicach centrum nie trudno o takie spotkanie. Zawsze wydaje mi się kiedy spotkam starszego fajczarza (50-60 i więcej lat) że uważa palenie fajki przez młodą osobę za swojego rodzaju profanację, osoby młodsze zaś (18-20 lat albo nie mają chęci albo nie mają potrzeby zagadywać)
Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2008, 16:47 - pn przez JSG, łącznie zmieniany 1 raz.
moim cholernie subiektywnym zdaniem
----------------------------------
Amatorska Pracownia Wytwarzania i Reperacji Fajek
----------------------------------
Amatorska Pracownia Wytwarzania i Reperacji Fajek